sobota, 13 października 2012

Siedemnastka

(klik)

Spotkanie na lotnisku z Harrym, było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie wiedziałam jak się wtedy zachować. Tutaj miałam doczynienia z tzw. walką - rozum podpowiadał,że nie mogę się z nim pogodzić, on narobi sobie dużych nadziei a ja nie mogę go jeszcze bardziej zranić, a serce ? Jak to serce - kocham go, bardzo mocno i nie wyobrażam sobie życia bez niego. W tym przypadku wybrałam serduszko. Czując na sobie jego silne ramiona, ciepły oddech. Czułam się taka bezpieczna, uświadomiłam sobie,że nie poradziłabym sobie bez niego. To niemożliwe. Teraz jedyna moja uwaga - 'Nie spieprz tego po raz drugi, to przez Ciebie ciągle się rozstajecie' Jeszcze ten wyjazd do Polski, diametralnie wszystko zmieni.
-I missed you baby.-usłyszałam ten jego brytyjski akcent
-I missed you too.-uniosłam głowę tak aby zobaczyć jego oczy i uśmiech. Potrzebowałam tego tak mocno.Z daleka było już słychać wiwaty tych debilów. Harry złapał mnie mocno za rękę i wszyscy razem poszliśmy  do autobusu chłopców,który już czekał pod lotniskiem. Całą drogę przespałam na jego kolanach chociaż trwała ona niecałe 40 minut.Kiedy się obudziłam zauważyłam,że Harry trzyma dłoń na moim brzuchu i lekko go masuje.Przyjemne uczucie.Dojechaliśmy do apartamentu chłopców, każdy rozszedł się do swoich pokoi.. Nici z planów "powrót do dziewczyn" każda z nas została na noc. Ja z Hazzą, Eleanor z Lou, o dziwo Niall zaprosił Darcy do siebie widocznie już się dogadali. Liam wziął Danielle, bo nie chciał zostać sam a co najdziwniejsze Rabia nie miała gdzie spać, więc Zayn zaproponował jej nocleg . Miała być wspólna kolacja lecz każde z nas coś zamówiło do domu,kiedy tylko słyszeliśmy dzwonek każda para krzyczała "to moje" i wszyscy znajdowaliśmy się na razem na dole i wyłanialiśmy szczęśliwców. Kiedy Niall z Darcy usłyszeli " NANDOS" oboje mało co nie zjebali się ze schodów. Po paru godzinach, chłopcy spokojnie zasnęli. Wysłałam sms'a do każdej z dziewczyn. -" Za 5 minut na tarasie" I jak powiedziałam tak się stało. Każda z nich wyszła na papierosa, niestety ja już nie mogłam sobie na to pozwolić. Usiadłyśmy wszystkie przy oświetlonym basenie i moczyłyśmy nogi.
-Kiedy mu wreszcie powiesz prawdę?-odezwała się Rabia.
- Że co?- spytałam zdziwiona.
-Wszystkie wiemy,że to jest dziecko Harry'ego..- tym razem usłyszałam Eleanor.
-Nie przejmuj się się karierą!-Danielle położyła mi rękę na ramieniu.
-To jest trudne, wszystko tak szybko się toczy. Ja wyjeżdżam do Polski!- krzyknęłam szeptem, żeby żaden z chłopców się nie dowiedział.
-I co z tego ?-Darcy spojrzała na mnie ironicznie.
-To ja nie mogę. To nie jest jego dziecko.- podniosłam się i kierowałam w stronę wyjścia.
-I tak później wszystko wyjdzie Maja
-Jeśli Ty mu nie powiesz, on dowie się tego od nas- odezwała się Rabia.
-Dzięki wielkie.-skończyłam i poszłam spać do Harry'ego.

***
Wszystko się ułożyło, jest już dobrze. Jak dla mnie nawet lepiej. Pogodziłem się z Majką, wszyscy jesteśmy razem.Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. To maleństwo,które znajduje się w brzuchu mojej dziewczyny.Ale ja nie jestem jego ojcem. ~Nie myśl o tym Harry,nie spieprz tego znowu.- myślałem. Tak,rzeczywiście nie powinienem się tym zamartwiać. Ona jest ze mną i jesteśmy szczęśliwy. Jedynym problemem w tym momencie był wyjazd do Polski, oczywiście nie mój. Majki. On pewnego czasu starała się ze mną o tym porozmawiać ale ja nie chciałem dopuścić do siebie myśli,że mogę się z nią rozstać na kolejne kilka miesięcy, przecież kiedy wyjedziemy w trasie za parę dni a ona wróci do Polski już się nie zobaczymy. Nie mogę do tego dopuścić, muszę coś wykombinować. Leżałem tak nieruchomo, przez kilkanaście minut rozmyślając o tym co będzie. Ona jest jeszcze piękniejsza kiedy śpi. Ciepły promień słońca wpadający przez  okno naprzeciwko mojego łóżka,oświetlał jej lekko zarumienione policzki. Spała słodko a na jej twarzy widniał lekki uśmiech. Postanowiłem zrobić śniadanie, więc zwlokłem się leniwie z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki trochę się ogarnąć. Trochę mi to zajęło. Cholernie lubię siedzieć pod prysznicem. Tak już mam. Kiedy wyszedłem, Majki nie było a nasze łóżko zostało pościelane. No tak, jak zwykle znowu się spóźniłem. Pewnie moja dziewczyna jest już na dole, robi śniadanie dla wszystkim a ja stoję tu jak jełop i patrze w podłogę. Zawsze tak było, kiedy tylko chciałem zrobić jakiś poranny posiłek, po wyjściu z łazienki sam już na mnie czekał. Zszedłem na dół i tak jak przewidywałem. Moja drobna blondyneczka stała przy blacie robiąc kawę. Na stole już stał cały talerz z goframi. Wyglądała tak słodko. W mojej koszuli,właściwie to już jej. Strasznie ją uwielbiała i kiedyś ją oddałem. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie. 
-Hej skarbie, znowu byłam pierwsza-powiedziała z cwaniackim uśmieszkiem.
-No,nie da się ukryć.Następnym razem nie idę do łazienki.- zaśmiałem się i podszedłem do niej. Stała tyłem, wtuliłem się mocno i wdychałem truskawkowy zapach jej włosów. 
-Harry, musimy porozmawiać.-zaczęła. Nie, znowu powróciła to tego samego tonu co Dubaju. Nie dałem się.
-O czym ?-zapytałem.
-O dziecku..-spuściła wzrok.
-Znasz już płeć ? Zawsze chciałem mieć dziewczynkę,ale nie przejmuj się jeśli to jest chłopczyk to przynajmniej będzie taki przystojny jak ja.-próbowałem rozluźnić atmosferę.
-Ee nie, znaczy tak. Ale to jest dziewczynka Harry.- lekko uniosła kąciki ust.- Ale nie o to chodzi..
-Ja też dużo nad tym myślałem. Chce abyście były obie moje. Chce aby to dziecko miało prawdziwą mamę i tatę. Postanowiłem więc..że.. Zaadoptuje to maleństwo.






***
Wiem wiem,że rozdział baardzo nudny ale jakoś muszę dojść do mojego celu. Przepraszam,że nie dodawałam tak jak obiecywałam.Ale mam strasznie dużo nauki a mało czasu. Teraz chwilę znalazłam więc jestem. Miłego czytania i mam nadzieje,że mnie nie opuściłyście. Jeśli będzie przynajmniej 10 komentarzy- dodam nowy rozdział (: POSTARAM SIĘ



sobota, 8 września 2012

Nadal jestem (:

Uhm, no to od początku. Przepraszam,że tak długo nie pisałam. Miałam dłuuugi odpoczynek, pełno wakacyjnych wrażeń i bla bla bla. Zapomniałam całkiem o blogu. Ale może to w sumie lepiej, bo teraz mogę swobodnie pisać bo akcja toczy się w mniej więcej tym samym czasie co w realnym życiu. No tak teraz zaczęło się liceum i w ogóle ale obiecuje,że dokończę to opowiadanie tak jak chciałam i może nawet stworze coś innego i lepszego. Mam kilka pomysłów. Anyways rozdział 17 będzie tutaj max. w poniedziałek może dziś , jeśli się uda. Przepraszam jeszcze raz.((:

środa, 20 czerwca 2012

Szesnastka

   (klik)
   Czemu jestem taka głupia, dlaczego pozwoliłam tak łatwo wszystkiemu upaść. Mam jedyne 17 lat, jestem zwykłą dziewczyną,która po prostu chce normalnie żyć. Miałam cudownego chłopaka, kochającego,opiekuńczego i wszystko spieprzyłam. Powiedziałam mu,że noszę nie jego dziecko. Kiedy dowiedziałam się o ciąży, nie powiem,że byłam jakoś z tego powodu bardzo zadowolona, ale kto by był w tak młodym wieku?! Wiem,że to jest dziecko Harry'ego ale po prostu nie mogłam mu tego wyznać, nawet znając jego temperament i charakter,wiedząc,że ucieszyłby się na wieść o tym,że w końcu może zostać tatusiem. Wiele razy rozmawialiśmy na ten temat , opiekując się małą Lux. Zawsze powtarzał,że chciałby małą córeczkę i nazwałby ją Darcy a ja byłabym cudowną mamą i żoną. Ciągły optymista, nie zważał na to,że jest jednym z członków najpopularniejszego boysbandu młodego pokolenia w na świecie, bo przecież są jeszcze Beatlesi czy Stonesi i takie dziecko ze zwykłą polką a nie jakąś wielką gwiazdą wywołałoby skandal i jeszcze zrujnowało jego karierę. Już dość miał problemów i szumu wokół jego osoby kiedy to, spotykał się z tą Caroline Flack,która była starsza od niego o 15 lat. Przepraszam, 14 i pół. Harry zawsze to podkreślał kiedy o niej rozmawiamy. Cóż,mówiąc mu,że ojcem dziecka jest nieżyjący Rufin...trochę mu ulżyłam,ze względu na tego,że nie będzie rozmyślał nad tym,że zostawiłam go dla innego i tym bardziej mniej go zraniłam. Nie cierpię siebie za to! Z rozmyślań wyrwał mnie głos pilota.
-Welcome to Heathrow. Thanks for being with us this time. Hope you come back to our airlines. Stewardessy kazały zapiąć pasy, kiedy to robiłam nieświadomie złapał się za brzuch i spojrzałam na niego.
-Wszystko będzie dobrze,maleństwo. Mamusia jest z Tobą. -kobieta obok mnie spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem kiedy złapałam się za swój płaski brzuch i zaczęłam do niego gadać. Pewnie załapałaby prędzej o co chodzi gdyby nie to,że mówiłam po polsku. Uniosłam swój wzrok i spojrzałam na nią delikatnie się uśmiechając, kobieta odwzajemniła mój uśmiech w tej samej chwili. Jednak się domyśliła.
    Z lotniska odebrała mnie babcia Mery i kochany dziadek Lenny. Stęskniłam się za nimi, ostatni raz widzieliśmy się dzień przed moimi urodzinami. Czyli 4 lipca. Wtedy opuszczałam ich ze świadomością,że wrócę za kilka dni a jednak wszystko się zmieniło przez ten czas. Oboje nie dopytywali się dlaczego wracam, po prostu wszyscy cieszyliśmy się swoją obecnością. Kilka godzin później siedziałam już na swoim łóżku zajadając się moim ulubionym daniem-makaronem z sosem zrobionym ze świeżych truskawek,które dziadek zasadził na tyłach domu i zajmował się nimi jak małymi niemowlakami. A jeśli o tym mowa w końcu muszę im  powiedzieć.

 (klik)** Harry
Rano obudziłem się ze świadomością,że nie mam jej przy sobie. Odruchowo ułożyłem swoją rękę na poduszce obok ale jednak moje przeczucia się sprawdziły. Mogę to naprawić, może jeszcze się uda. Ja naprawdę ją kocham. Od razu powinienem za nią pobiec, nie pozwolić jej odejść tak po prostu. O miłość trzeba walczyć, a nie odpuszczać i to w takich chwilach. Zamknąłem na chwile oczy,aby dać się ponieść wyobrazi. Moim oczom natychmiastowo ukazywała się ona. Blond fale spływające lekko na mocne błękitne tęczówki, malinowe usta i lekkie rumieńce. Taki widok zawsze przyprawiał mnie o lekki dreszcz. Jak ktoś może być tak śliczny. Odkąd ją poznałem,uważam siebie za największego szczęściarza na świecie. Chcąc udowodnić jej,że nie ma racji co to tego,że tym dzieckiem mogłaby zepsuć moją karierę czy cokolwiek innego z tym związanego postanowiłem porozmawiać z nią raz jeszcze. Zszedłem do bufetu i odnalazłem moich przyjaciół,którzy siedzieli przy jednym stoliku radośnie się śmiejąc na co i ja się uśmiechnąłem,myśląc
-Może jest dziś w dobrym humorze,może zmieni zdanie co do wyjazdu.- za wszelką cenę próbowałem odszukać ją wzrokiem lecz na marne. Kiedy przyjaciele mnie zauważyli momentalnie uśmiechy opuściły ich twarze,nawet wiecznie cieszącego się Niall'a. Podszedłem bliżej i skinąłem głową na przywitanie.
-Cześć wszystkim. -zacząłem.
-Hej-odpowiadały dziewczyny.
-Cześć stary, siadaj. - Zayn podstawił obok siebie krzesło. Każde z nich patrzyło na mnie takim współczującym wzrokiem.
-Dziewczyny, wiecie może gdzie jest Maja? Wiem,że żadne z nas najlepiej nie wspomina tej nocy,ale uda nam się to naprawić. Niech tylko da nam szansę.- wypowiadając te słowa poczułem jak wszyscy momentalnie posmutnieli.  Louis położył dłoń na moim ramieniu
-Słuchaj..- zaczął
-Ona wyjechała Harry- przerwała mu Darcy.
-Przykro nam- Niall spojrzał na mnie, widząc w moich oczach zawód opuścił głowę w dół. Wstałem lekko zszkowany na co Zayn z Lou podnieśli się równocześnie ze mną, myśląc,że zaraz wpadnę w szał lub coś w tym stylu.
-Hej -odwrócił mnie do siebie Zayn. 
-Zostaw, po prostu dajcie mi teraz spokój- podniosłem rękę odpychając się od niego. Wyjechała, tak bez słowa. Czyli to już koniec naprawdę koniec.
-El, możesz na chwilę.- poprosiłem ją do siebie
-Harry przykro mi.- złapała moją dłoń.
-Nie , po prostu powiedz, ona wyjechała już do Polski ?
- Jest u dziadków, ale nie ma sensu na razie,żeby się tym zadręczał. Uszanuj jej decyzje. -  przytuliła mnie mocno chcąc dodać mi trochę otuchy, ale ja stałem jak słup wpatrując się w podłogę. Poczułem jak moje oczy tak jak tej nocy momentalnie napełniły się łzami.
- Chcę pobyć sam..-szepnąłem,ale Eleanor to usłyszała i puściła wolno. 
-Tylko nie rób głupich rzeczy, stary, wiem,że cierpisz ale postaraj się. Jakby co masz nas- Niall starał się mnie pocieszyć, wiedziałem,że zawsze mogę na nich polegać w każdej sytuacji. Cieszyłem się,że przynajmniej oni mnie nie opuścili. Stanowili dla mnie oparcie.
   Minęły3 dni za każdy razemróbowałem się do niej dodzwonić miała wyłączony telefon lub odrzucała połączenie, pisałem smsy, maile nic z tego. Całkowicie straciłem z nią kontakt. Na szczęście za dwa dni wracamy do UK wtedy pojade do Holmes Chapel i wszystko będzie dobrze. Taką mam nadzieje.

**
Już 7 dni jestem u dziadków, za dokładny tydzień mam samolot do Polski, w ostatni dzień wakacji. Chcę jak najlepiej je spędzić. Miałam kilka wyjazdów do Londynu, bo Klaudia jedzie z chłopakami do USA a teraz jest jeszcze w Dubaju,więc musiała znaleźć kogoś na zastępstwo na Charytatywny pokaz mody Tommy'ego Hilfigera. Ten wyjazd poprawił mi trochę humor, kilka zdjęć, parę bankietów oczywiście z kieliszkiem wody gazowanej, ale najdziwniejsze jest to,że jak na razie nie widać mi brzucha. Kiedy opowiedziałam babci całą tą historię była zdziwiona i lekko poddenerwowana. Jej zdaniem to głupie, jak mogłam tak okłamać Harry'ego.
-Ten chłopak zawsze był moim ulubieńcem i wiem,że pomógłby Ci z tym wszystkim. Nie możesz rezygnować z osoby,którą kochasz, myśląc w taki sposób,że zrujnujesz jego karierę.- mówiła. To z nią byłam na pierwszej wizycie u ginekologa. Zdaniem pani doktor mój brzuch może nie być tak bardzo widoczny szczególnie w tych pierwszych miesiącach a zaznaczam,że jestem w 6 tygodniu, ponieważ mam szczupłą sylwetkę a dziecko najprawdopodobniej będzie drobne. Jeszcze nie wiem jaka to płeć. Nie mam nawet faworyta. Tak czy inaczej dziś jest sobota, Eleanor, Darcy i Rabia przylatują właśnie za 4 godziny. Miałam ich odebrać z lotniska, więc przebrałam się w czyste ciuchy . Spakowałam się w małą torbę,bo umówiłam się ,że te kilka ostatnich dni spędzę z nimi w Londynie, bo chłopaki i tak prosto do USA lecą. Dziadek pozwolił mi wziąć swoje auto, strasznie się cieszę, bo zawsze chciałam się nim przejechać a Lenny się bał, bo to nowe BMW Z4.  Nie wiem jak się zabierzemy z lotniska, bo jest 2 osobowe, ale najwyżej dwie z nich pojadą taksówką. W każdym razie, wrzuciłam torbę do bagażnika, pożegnałam się z dziadkami i  ruszyłam. Zajęło mi to jakieś trzy godziny, więc byłam przed czasem. Usiadłam posłusznie na krzesełku i włączyłam mojego Ipoda. Po jakimś czasie usłyszałam w głośnikach jak mówią,że samolot z Dubaju właśnie wylądował,więc wstałam i poszłam w stronę taśmy z walizkami. Kilka minut na lotnisku zrobiło się strasznie tłoczno, wiele osób ruszyło w tą samą stronę co ja.
-no nic- pomyślałam i nie zastanawiając się dłużej usiadłam bliżej taśmy czekając na przyjaciółki.  W pewnej chwili, usłyszałam dzikie krzyki i piski. Ludzie z samolotu zaczęli wychodzić, wielka grupa nastolatek biegła coraz prędzej w stronę wyjścia, z którego wychodzili pasażerowie z Dubaju. Wstałam i udałam się za nimi. Po chwili ledwo zaważyłam, Rabię, potem Darcy i Eleanor.
-Czeeeść.- rzuciły się na mnie wszystkie trzy.
-Jak się trzymasz? Ale się ciesze,że jesteśmy już w Londynie. Kiedy ja tu ostatnio byłam- zastanawiała się Rabia.
-Ja też, idziemy ? -zapytałam.  Po chwili na horyzoncie pojawił się też Paul i Andy i Josh..czekajcie.
-Co tu robi Paul , Andy i Josh ?-spytała zdziwiona a dziewczyny od razy przybrały poważne wyrazy twarzy.
-No bo..-zaczęła Darcy. Eleanor położyła mi rękę na ramieniu.
-Chłopcy uparli się,żeby przylecieć z nami jeszcze na kilka dni, przed Dubajem..-dokończyła El.
-Co jak to ? To znaczy,że..
-Tak, Maja, Harry też tu jest. Spójrz. - Darcy wskazała palcem na chłopaka siedzącego w oddali na krześle z walizką przy sobie i szarą czapką. Kiedy zauważył nas wzrok, podniósł się natychmiast i próbował lekko uśmiechnąć. Odwzajemniłam to. Po jakimś czasie podeszli do nas chłopcy i przywitali się ze mną.
-Noo młoda, miło Cię widzieć.-zaczął Lou
-Przestań, wiesz jaka jest sytuacja..-przytuliłam się do niego.
-Wiem, wiem ale moim zadaniem powinniście to sobie wyjaśnić.
-Skarbie, nie teraz.- szturchnęła go El . Nagle poczułam jak wiruje w górze, co jest.
-Niall, głupku puść mnie !-krzyknęłam. A blondasek natychmiast postawił mnie na ziemie. 
-Tęskniłem. - ścisnął mnie mocno w pasie. Po paru minutach każdy odszedł. Zorientowałam się,że teraz czas na mnie. Odwróciłam się pięcie i wzięłam głęboki oddech. Ruszyłam w stronę Harry'ego,który na mój widok również podniósł się z miejsca. Na samą myśl o tym co się stało, łzy wyciekły mi z oczu. Prawie do niego podbiegła mając ochotę go uściskać. Zatrzymałam się. Chciałam już coś powiedzieć, ale on położył mi rękę na policzku i otarł łzę kciukiem.
-Nieważne czyje to dziecko, ważne,żebyśmy byli razem i je kochali. Jeśli Ty jesteś matką, ja będę jego ojcem.-spojrzał mi głęboko w oczy.
-Przepraszam.-powiedziałam w końcu i wtuliłam się w jego tors. Czułam jak nam oboju biją serca. Zaczęłam lekko łkać.
-Ciii-Harry pogłaskał mnie po głowie i pocałował.
-Kocham Cię, wiesz?- ścisnął mocniej. Może się pogodzimy, ale to jeszcze nie koniec, nie powiem mu.

środa, 30 maja 2012

Piętnastka.

Byłem strasznie wkurzony, jedyne co teraz mogę zrobić to poszukać jej i wszystko wyjaśnić. Czekając na windę,kręciłem się w kółko i myślałem co mam powiedzieć o co zapytać. Jak ona mogła mnie okłamać. Winda w końcu dojechałam, wcisnąłem guzik na poziom 0, czyli recepcje i zjechałem na dół.
-Przepraszam, gdzie tu jest ten klub hotelowy ?-zapytałem gościa siedzącego za długim brązowym blatem.
- Chodzi panu o American Club ?-odezwał się.
-Tak chyba tak, proszę szybciej!-odpowiedziałem lekko poddenerwowany.
- Już dobrze dobrze, pójdzie pan korytarzem prosto, potem na lewo i tam windą na poziom -1.
-Dzięki.- ruszyłem szybkim tempem w stronę tej windy. Nacisnąłem tak jak kazał. Powoli zjeżdżając w dół dało się już usłyszeć, płynącą z głośników muzykę.
-Witamy w American Club of Emirates.- powiedział jakiś głos kiedy winda stanęła.
-Tak fajnie.-odpowiedziałem sam do siebie. Wyskoczyłem szybko i odsunąłem czarną kotarę. Pięknie jak ja ją teraz znajdę. Klub był ogromy. Po obydwu stronach ścian znajdowały się podesty, na których były wielkie czerwony skórzane kanapy i prowadzące do nich schodki. Pomiędzy jedną a drugą stroną był parkiet a DJ na środku. Zacząłem kręcić się po całej tej dyskotece. Ludzie tańczyli w rytm muzyki, niektórzy nawet wywijali na stolikach. W tle leciała Elena- Disco Romancing. Nigdzie nie mogłem znaleźć dziewczyn a już nie mówiąc o Majce. Stwierdziłem,że biegając na około stolików nigdy ich nie znajdę. Podbiegłem do DJ.
-Cześć. - chłopak około 22 lat kiwnął głową i zdjął słuchawki.
-Wiesz może gdzie jest Darcy i Rabia ?-krzyknąłem mu do ucha. Koleś od razu podniósł ręce do góry i kiwając się w rytm muzyki wskazał na jakiś stolik, na którym tańczyła grupa dziewczyn.Przeleciałem uważnie wzrokiem. Długonoga brunetka w czerwonym kostiumie i druga blondynka z włosami prawie do pasa ze szklanką w ręce, tańczyły tak ,że miało nie pospadały. Na około nich oczywiście sami śliniący się faceci. Podszedłem bliżej , aby zapytać czy nikt nie widział mojej dziewczyny. W ostatniej chwili brunetka odrzuciła kosmyk włosów i spojrzała zalotnie w moją stronę. To była Rabia. Ona też chyba od razu skapnęła,że to ja bo z jej twarzy natychmiast zszedł uśmiech a pojawił się lekki grymas. Powiedziała coś na ucho blondynie a ta się odwróciła. To była Majka, wow ona jest naprawdę śliczna. Co Ty gadasz, Harry ogarnij się już. Masz coś innego do załatwienia. Podszedłem do niej szybkim krokiem, ta zeskoczyła ze stolika i odstawiła szklankę. Założyła ręce na piersi.
-No słucham?
-Co słucham , co Ty odwalasz w ogóle ?-chciałem to załatwić jakoś pokojowo ale nie wytrzymałem.
-Bawię się, nie widać -znów złapała szklankę i uniosła do góry w geście toastu.-Zdrowie.
-Proszę Cię Majka, nie rób mi tego. Widziałem ten test. Okłamałaś mnie. - dziewczyna wzruszyła ramionami.
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia ?-zapytałem.
-A co chcesz jeszcze wiedzieć. Tak jestem w ciąży i co ?- popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
Wziąłem od niej szklankę.
-Whisky? Pijesz Whisky kiedy jesteś w ciąży.
-Chodź wyjdziemy stąd. -złapała mnie za rękę i poszliśmy do naszego pokoju. Usiadła na łóżku i odetchnęła głęboko.
-Słuchaj Harry, muszę Ci coś powiedzieć.
-Już dobrze, nie gniewam się ale nie rób tak więcej proszę, szczególnie teraz gdy jesteś w ciąży. Nie chce,żeby coś się stało naszemu dziecku - przytuliłem ją.  Ona nagle wstała jakby ją coś oparzyło.
-Harry, to koniec.- powiedziała. A ja zamarłem. Czy ona właśnie chce się rozstać?
-Jak to koniec?-wydusiłem z siebie.
- Nie rozumiesz tego, pojutrze wracam do Polski. Już postanowiłam. Nie będę Ci dalej zatruwać życia.
-Ale dlaczego ? Co ja Ci takiego zrobiłem. Jeśli chcesz to zrezygnuję z zespołu. Wrócimy do Londynu, zamieszkamy razem i będzie dobrze. Razem zajmiemy się naszym maleństwem- byłem kompletnie roztrzęsiony.
-Do Ciebie to nie dociera. Wyjeżdżam i koniec. Nic mnie tu nie trzyma -powiedziała stanowczo. Nigdy się tak nie zachowywała. Wiecznie uśmiechnięta, łagodna, stała się zimną ,bez serca dziewczyną.
-Nasze dziecko Maja- złapałem ją za dłonie.
-To nie jest Twoje dziecko Harry. Nie jesteś ojcem.
-Ale... jak to ?-zacząłem cały drżeć. Nie wytrzymałem. Łzy zaczęły mi wypływać z kącików oczu.
- To Rufin. Sprawdziłam to jeszcze w Londynie. Tak będzie lepiej wyjadę to Polski. Ty masz trasę.
-Jeśli powiesz,że mnie nie kochasz, puszczę Cię.- cholernie bałem się jej reakcji ale już nic innego nie przyszło mi do głowy.

(klik)

Odwróciła się do mnie plecami. Dotknąłem jej ramienia i odwróciłem. W pewnej chwili cała zalała się łzami, rzuciła mi się na szyje i mocno przywarła do swoim ciałem do mojego. Ujęła moja twarz w obie dłonie i spojrzała głęboko oczy. 
- Tak będzie lepiej.-powtórzyła jeszcze raz po czym czule i długo mnie pocałowała. Starła swoim kciukiem łzę,którą miałem na policzku i odeszła..
Stałem tak i patrzyłem jak znika za drzwiami. Rozpłakałem się jak małe dziecko. Siedząc na fotelu schowałem twarz w dłoniach. Ja ją kocham, to, to ona zawsze pocieszała mnie kiedy było mi smutno, z nią jako jedyną dzieliłem się moimi żelkami. Kiedy miałem zły sen,zawsze mnie budziła i mówiła
-cichutko kochanie, jestem przy Tobie. To jej mogłem powiedzieć wszystko, czasem mnie słuchała a czasem była kompletnie obojętna. Nie raz mnie denerwowała, ale na tym polegał nasz związek. Nie rozumiem czemu mi to zrobiła, pokochałbym to dziecko,nawet jeśli nie jest moje. Zawsze chciałem mieć małą córeczkę,tym bardziej z Mają. Użalałem się nad sobą, nie spałem całą noc,czekając na moją dziewczynę. Nie wróciła. Zasnąłem.

**Maja.

Jestem straszną idiotką, suką bez uczuć.Czemu ja go tak ranie, przecież nie miało tak być. Miałam powiedzieć,że to nie jest jego dziecko i wyjechać. Nie chce mu psuć marzeń i planów. To tak bardzo boli. Dziewczyny wiedziały o całej zaistniałej sytuacji. Postanowiłam przebukować bilet na rano,żebym już nie cierpiała,żeby on nie cierpiał. Daria z Rabią mają dojechać do mnie do Londynu za kilka dni. Klaudia ma sesje,więc jedzie z chłopakami do USA. A Eleanor obiecała,że mi pomoże kiedy przyjedzie do Londynu. Do końca wakacji zamieszkam u babci a potem wrócę do Polski. Będę uczyła się w domu dopóki nie urodzę. Za 2 godziny mam samolot. Czekałam już na lotnisku z walizką w ręku. Zostawiłam ją u Rabii w pokoju na wszelki wypadek.
-Pamiętaj,że za 3 dni masz nas odebrać z lotniska- uśmiechnęła się Darcy i przytuliła mnie do siebie.
-Tak tak pamiętam.-odwzajemniłam jej wymuszonym uśmiechem, nie mogłam inaczej. 
-Ja przylecę za tydzień, nie martw się mała wszystko będzie dobrze.- powiedziała El i dała mi całusa w policzek. 
-Dziękuje. - pomachałam im na sam koniec i poszłam na oprawę. 

W samolocie usiadałam przy oknie. Całą drogę myślałam jak to będzie, jak sobie poradzę z tym wszystkim. Nie mogę się teraz nad sobą rozczulać. To wszystko moja wina, nie powinnam go okłamywać. 
Przecież to jego dziecko noszę...


wtorek, 29 maja 2012

Dziś.

Wiem,że większość z was niecierpliwy się,że nie ma nowego rozdziału. Ale niestety nie miałam często dostępu do internetu. Mam dużo poprawek w szkole i nie miałam czasu. Niedawno wróciłam do Polski, a nie wzięłam ze sobą laptopa. Obiecuję,że jutro na pewno!
Pozdrawiam :)

niedziela, 6 maja 2012

Czternastka

    Wczorajszą noc spędziliśmy na oglądaniu filmów i częściowym pakowaniu się. Zadzwoniliśmy do Paull'a, oczywiście zgodził się pod warunkiem,że pojedzie z nami. W sumie bardzo się ucieszył,bo powiedział,że Dubaj był jego wymarzonym miejscem na spędzenie wakacji. Chłopcy mieli jeszcze dwa tygodnie do wyjazdu w trasę po USA. A ja ? To tak szybko minęło. Za 3 tygodnie zaczyna się szkoła. Powrót do Polski. Harry jeszcze o niczym nie wie. Jest tego nieświadomy,chyba za bardzo zatracił się w wakacjach.

    Dziś kolejne pół dnia składaliśmy swoje rzeczy i wkładaliśmy do walizek.Chociaż, nie którzy to dosłownie je upychali na siłę.Tak oczywiście byli to Niall,Harry i Lou a kto inny. Mieliśmy jeszcze kilka godzin do odlotu. Zrobiłam się trochę głodna a nikt nie zapowiadał,że będzie dziś jakikolwiek posiłek. Do Emiratów będziemy lecieć około 8 godzin, więc postanowiłam,że pojadę do jakiegoś sklepu zrobić zakupy. Klaudia z Liam'em poszli załatwić coś na mieście. Niall pakował swoje ulubione czekoladowe ciastka do walizki przy tym oczywiście "nie chcący" otwierając paczkę i zjadając jedno z nich.
Lou pojechał po Eleanor,bo ona też z nami leciała. Tommo chciał skorzystać z okazji i spędzić te ostatnie tygodnie również z nią. Nie miałam nic do tego, wręcz przeciwnie, bardzo się lubimy. No a Hazz i Malik siedzieli na kanapie gapiąc się w telewizor. No to zostały mi te dwa leniuchy.
-Hej chłopaki. Cooo robicie?-zapytałam niczym Isabella do Fineasza i Ferba.
-A nic,oglądamy powtórki skins'ów- odpowiedział Zayn. Próbując wgramolić się miedzy nich, nie chcący usiadłam przyjacielowi na kolana. Harry popatrzył zdziwiony kiedy Malik położył mi rękę na tali. Chcąc rozładować to napięcie,kontynuowałam:
-Może pojechalibyśmy do Tesco po jakieś żarcie, bo nic nie ma w lodówce a później do Starbrucks'a po jakieś kawy?-zapytałam.
-Jasne,że pojadę.-uśmiechnął się Zayn.
-Dzięki, jesteś kochany. -objęłam go. Styles nadal się nie odzywał. Co jest z nim. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Tylko musimy mieć samochód.-powiedziałam nieco głośniej, specjalnie aby zwrócił w końcu na mnie uwagę.
-Harreh, kochanie- wreszcie. Mój chłopak spojrzał na mnie z takim oburzeniem i smutkiem jednocześnie.
-Choć do mnie-wyciągnął ręce do przodu. Ściągnął mnie z kolan Zayn'a i położył na sobie. Opadł z pozycji siedzącej na większą część kanapy a ja razem z nim. Całym ciałem do niego przywarłam, był pode mną. Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami i zaczął lekko całować. A, to o to mu chodziło,mój mały Hazz jest zazdrosny! Powoli przesuwał jednym palcem wzdłuż mojego kręgosłupa co wywołało u mnie małe łaskotki. Cicho zachichotałam i zmierzwiłam dłonią jego niesforne loczki.
-ee..to ja pójdę się przebrać i czekam na was przy wyjściu-powiedział trochę zmieszany Zayn. Od razu się podniosłam, zrobiło mi się trochę głupio wobec niego. Kiwnęłam głową w jego stronę z burakiem na twarzy.
-Chodź, my też się ogarniemy- złapałam Harry'ego za rękę i weszliśmy po schodach do jego pokoju. Było dosyć ciepło więc założyłam krótkie spodenki, cienki różowy sweterek z flagą ameryki i niebieskie vans'y.
A Harry koszulkę Jack'a Willis'a z moim ulubionym kolorze błękitnym i zeszliśmy na dół.
Malik już czekał przy samochodzie. Po 30 minutach chodzenia po Tesco, kupiliśmy m.in żelki dla Niallerka, bo oczywiście ciastka mu nie wystarczyły. Jakieś owoce, napoje.Zayn paczkę Marlboro.Staliśmy już przy kasie kiedy nagle zaatakował nas tłum fanek, tzn. nie nas, mnie nie tylko chłopców,więc odeszłam trochę dalej, zapłaciłam w kasie za wszystkie rzeczy i pokazałam Harry'emu na migi,że czekam w samochodzie. Po jakichś 15 minutach chłopcy szczęśliwie wrócili.
-Pachniesz, hmm, Bruno Banani- przysunęłam się do Harry'ego.
-ee nie używam ich.-podrapał się po głowie.
-wiem, bo te są damskie.-wystawiłam mu język. Ah te fanki. Hazz ruszył w stronę Starbrucks'a. Szybko mnie wypuścił z samochodu i skręcił na parking. Oni nie wyszli bo już im się nie chciało. Ja kupiłam to co trzeba. Kilka mrożonych kaw,jedno Latte dla El, Cuppucino dla Kel i sok z mango dla mnie i Styles'a.  Kiedy dojechaliśmy dochodziła 22. Wszyscy byli już gotowi. Przywitałam się z Eleanor i poszłyśmy na górę we 3 razem z Klaudią. Chłopcy mieli w tym czasie poczekać na Paull'a i zapakować walizki do Vana.
-No to jak panienki, gotowe?!-zapytała podekscytowana Elle.
-Jasne! Ale będzie zajebiście!-krzyknęła Kel jeszcze głośniej.
Po 20 minutach pogawędki zbiegłyśmy na dół gotowe do drogi. Paull oświadczył nam,że musimy się kryć bo dostał sygnał z Dubaju,że fanki jakimś cudem dowiedziały się,że przylatujemy i już od godziny okupują lotnisko, jak również to ,że w Emiratach jest bardzo gorąco i mamy przeprać się z tych długich spodni. Dziewczyny spanikowane razem ze mną wbiegły na górę z powrotem i zaczęłyśmy szukać coś odpowiedniego.
-Ah,te baby.-usłyszałam z dołu głos Louis'a.
-Słyszałam.- powiedziała Elenor. Na co się zaśmiałyśmy.
- Też Cię kocham Skarbie!-odkrzyknął jej Tommo.
No w końcu stanęło na tym,że ja założyłam zestaw- brzoskwiniowo-różowe ogrodniczki do tego białą zwiewną koszulę bez rękawów, Tomsy na cześć Lou w takim samym kolorze jak ogrodniczki. Do ręki wzięłam granatowy sweterek na wszelki wypadek i moją ukochaną bransoletkę od Hazzy. Zarzuciłam na siebie stary plecak od Marc'a Jackobs'a i byłam gotowa. Dziewczyny też normalnie się ubrały. Zabrałyśmy ze sobą  jeszcze okulary. Około 24 mieliśmy odprawę z Heathrow.

(narracja trzecioosobowa)

    Nie dało się ukryć tego,że One Direction lada chwila pojawią się na Dubai International Airport. Niecierpliwe fanki zapełniły cały terminal numer 3. Samolot wylądował, członkowie zespołu wraz z przyjaciółmi wyszli z pełną obstawą. Każdy z chłopaków miał trzech ochroniarzy a dziewczyny po dwóch.
Najpierw wyszedł Louis z Eleanor, uśmiechnięci przywitali się z fankami. Ell odeszła na bok.Tommo czekał na resztę aby rozdać kilka autografów. Później pojawił się się Liam z Kelly. Fanki przyzwyczajone do tego, że Li nie jest singlem nie były zdziwione kiedy ich idol wyszedł z jakąś dziewczyną, ponieważ nie było za głośno w mediach o jego rozstaniu z Danielle. Dziewczyna również stanęła obok Eleanor. Następnie wyszło dwóch słynnych singli. Zayn i Niall przywitali się  i czekali ze wszystkimi na Harry'ego. 

***
    -Harry, teraz wasza kolej.-usłyszałem głos Paul'a. Odetchnąłem głęboko, złapałem Majkę mocno za rękę
 i wyszedłem z korytarza. Fanki były przyzwyczajone,że Liam i Louis są zajęci, więc nie były zdziwione kiedy pojawili się w obecności dziewczyn, później Zayn i Niall-Single i ja, wszystkim znany jako ten 'Flirty one' prawie wieczny singel. Maja założyła okulary, błysk tych wszystkich fleszy trochę ją oślepiał. Londyn się już do niej przyzwyczaił , więc jej tak nie napadali jak tutaj. Posłusznie stanęliśmy w bramce przy wyjściu na terminal. Nagle wszystkie piski stały się coraz głośniejsze. Poczułem jak Maja mocniej ściska moją dłoń. 
-Spokojnie, nic Ci nie zrobią.-uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. Jeden z jej ochroniarzy pokierował ją do dziewczyn a ja stanąłem przy chłopakach. Eleanor z Kelly co chwila również machały do fanek na dźwięk swojego imienia. My spokojnie rozdawaliśmy autografy. Parę zdjęć. Nagle usłyszałem głośnie krzyki.
-You're b***h , leave Harry alone. He's mine. -jakaś psychofanka dorwała się do Mai. Ale jak to,przecież są ochroniarze. Razem z chłopakami od razu tam podbiegliśmy. Dziewczyna wyrywała Majce plecak,który ostatecznie odzyskała. Ale wypadło z niej jakieś pudełeczko. Każdy stał bez ruchu. Nachyliłem się aby je podnieść ale uprzedziła mnie Ell. Zdążyłem przelotnie zobaczyć napis "Pregnancy Test" Co ?! Spojrzałem niepewnie na Majkę. Ta się odwróciła. Nie, nie róbmy tu teraz zamieszania. Eleanor go zabrała , może to jej. Paul uspokoił fanki. Pożegnaliśmy się grzecznie i wsiedliśmy do bałego Vana podstawionego pod tylnie wyjście lotniska. Dojechaliśmy na miejsce. Po kilkunastu minutach byliśmy w hotelu. Na szczęście tam obyło się bez zbędnych komentarzy i fanów.
***
    Czy to akurat musiało się stać na lotnisku ? Po cholerne ja w ogóle wzięłam ten test ze sobą. Dobrze,że dziewczyny o wszystkim wiedziały i Eleanor tak w ostatniej chwili zareagowała. Na szczęście Harry o nic nie wypytywał. Nie chce mu psuć życia. Jeszcze te 3 tygodnie i zniknę mu z oczu. Znienawidzi mnie jeśli się dowie,że..
-Heej, kochanie! Tęskniłam za Tobą.- Daria rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłam jej uścisk.
-Cześć skarbie. -kolejna była jej młodsza siostra Galia. Obdarowałam je obie wymuszonym uśmiechem. Była szczęśliwa,że je widzę, ale ta cała sprawa...jakoś zepsuła mi humor. Zameldowaliśmy się. Sam hotel. WOW. Oczywiście miałam pokój z Harry'm co mnie trochę przerażało. No ale cóż, w końcu jesteśmy razem. Umówiłam się z dziewczynami na babski wieczór. Chcę trochę odetchnąć. Chłopcy idą gdzieś razem a my idziemy do American Club of Emirates w podziemiach klubu. Darcy z Galią poprosiły ich tatę aby miały choć trochę rozrywki,ponieważ cały hotel był bardziej spokojny można by powiedzieć religijny.
Stanęłam przed szafą i zaczęłam wybierać ubrania. Postawiłam na ciemny komplet.
W pewnym momencie poczułam,że ktoś za mną stoi.

***
    Kiedy wszyscy już dostaliśmy swoje klucze do apartamentów, postanowiłem pogadać z Mają na spokojnie o tym całym zdarzeniu na lotnisku. O tym teście ciążowym. Co to w ogóle za akcja?! Gdyby
 była w ciąży to chyba by mi powiedziała, nie ? Przejechałem kluczem-kartą po elektronicznym zamku do drzwi. Walizki postawiłem obok niewielkiego stolika. Usłyszałem jak Majka coś narzeka na piętrze,więc od razu ruszyłem w stronę schodów. Klęczała przed swoja walizką wywalając z niej tym samym połowę rzeczy. Kiedy mnie zobaczył momentalnie zaczęła robić to coraz szybciej.
-Słuchaj, musimy pogadać-zaczął.
-Nie widziałeś gdzieś mojej czarnej krótkiej kamizelki ?-pytała jak gdyby nigdy nic. Ewidentnie uciekając od tematu.
-Majka, słuchasz mnie? Nie obchodzi mnie jakaś kamizelka- odwróciłem ją za ramę. Dziewczyna popatrzyła na mnie zobojętniałym wzrokiem.
-Co?-zapytała w końcu.
-Co?! Jak to co? Co to była za akcja na tym lotnisku? Test ciążowy ,serio ?Czemu mi nic nie powiedziałaś. 
-Nie mamy o czym gadać.
-Jak to nie mamy. Ten test jest Twój ?- momentalnie zwróciła wzrok w inną stronę.
-Tak i co ? -powiedziała
-Jesteś w ciąży?-zapytałem niepewnie.
-Nie, nie martw się. Pan Harry wieczna gwiazda nie będzie miał dziecka z jakąś zwykłą Polką. -rzuciła chamsko.
-Co Ty w ogóle mówisz , nie poznaje Cię.
-Trudno. Już masz mało czasu na dalsze poznawanie. Jeszcze tego nie rozumiesz.Harry wyjeżdżam za 3 tygodnie, wracam do domu. DO POLSKI.- wypowiedziała głośniej ostatnie słowa. Nie wiedziałem ,że to minęło aż tak szybko- I co z tego?-dodałem.
-Co z tego? Przecież ja zacznę 2 klasę liceum. Normalną naukę. A Ty? Niedługo zaczynasz trasę po USA. Będziemy daleko od siebie. To nie ma sensu. Nie myśl,że Cię nie kocham. Bo kocham bardzo.-złapała mnie za dłonie i spojrzała głęboko w oczy-Nie martw się, nie zepsuję Ci życia dzieckiem. Nie jestem w ciąży.- powiedziała i wróciła do ubrań.
-Czy Ty się słyszysz w ogóle. Wiem,że Polska to nie Anglia czy USA. Ale są przecież samoloty. Są wakacje i wolne dni. Masz tu dziadków. Ja mogę przylatywać. Do Ciebie w każde wolne jakie mam. A trasa? To tylko kilka miesięcy jest też skype, możemy ciągle tam rozmawiać. Nie kończ tego tak, proszę.- poczułem jak z oczu poleciała  mi pojedyncza łza. 
-Słyszałam,że też gdzieś idziesz z chłopakami. Masz załóż to.- rzuciła mi granatowy T-shirt i czarne męskie rurki. Tak po prostu. 
-Idę do dziewczyn. Nie czekaj na mnie wieczorem, baw się dobrze póki możesz. -pocałowała mnie przelotnie w policzek i zbiegła po schodach. Słyszałem tylko trzask drzwi. Usiadłem na łóżku i odetchnąłem głęboko. I tak jej już teraz nie złapie. Poszedłem pod prysznic. Po wyjściu przebrałem się i poszedłem po Lou. Zastałem go gotowego, rozmawiającego z Eleanor. 
-No co tam?-zapytał.
-Szkoda gadać. Idziemy?-zapytałem. Nagle przyszło mi coś do głowy, El spoglądała na mnie skruszona. Pewnie domyślała się o co chodzi. Ej, przecież ona wzięła ten test! Na pewno go teraz  ma.
-El, możemy pogadać?-dziewczyna niepewnie skinęła głową.
-Słucham ?
-Gdzie masz ten test, Majki ? Ten z lotniska?
-Ja emm..wyrzuciłam go.-powiedziała.
-Ta jasne. Eleanor,nie ściemniaj. Gdzie on jest?-powiedziałem trochę głośniej.
-Coś się stało?-Louis stanął obok nas
-Nie 
-Tak-powiedziałem jednocześnie z El.
-No to, co w końcu?- spytał.
-Eleanor nie chce mi powiedzieć, gdzie jest test ciążowy Majki, który zgarnęła z lotniska. 
-A wiem, widziałem go u nas w łazience na umywalce. Znaczy taki z napisem "Pregnancy Test" ?-wzruszyłam ramionami Lou.
-To ja lece!-krzyknęła Ell i wybiegła z pokoju. A jednak dziewczyny są tchórzami a nie my. 
-Chodź stary. - poklepał mnie po ramieniu Lou i podał mi test. Wyciągnąłem z go z pudełeczka i spojrzałem. Na małym ekraniku wyświetlał się napis " PREGNANT" Rzuciłem jeszcze okiem na ulotkę,żeby upewnić się w swoim przekonaniu. Jeśli nie była w ciąży powinno się wyświetlić "NOT PREGNANT" czyli co?! Okłamała mnie. Nosi moje dziecko.
-Lou, ona jest w ciąży. - powiedziałem cicho.
-Kto ?
-Majka, do cholery a kto.- powiedziałem już głośniej.
-Musze ją znaleźć- trzasnąłem drzwiami i podbiegłem do windy.

Chłopaki w tesco.


na lotnisku


Galia 18l.

 Darcy 19l. (Shay Mitchel "PLL")

***
I jak? W końcu! Przepraszam ,że tak długo nie pisałam. Ale jakoś się nie mogłam zebrać. 
Nie wiem, czy udany czy nie udany. Sami oceńcie. CZYTASZ-KOMENTUJ
I dziękuje za tamte 20 komentarzy! 



poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Zapraszam.


Mój nowy blog, mam nadzieje,że będzie takie samo zainteresowanie jak tutaj. 
Jutro dodam pierwszy rozdział, a dziś wieczorem albo jutro. Dodam '15'  : ))
Dziękuje za te 13.000 wyświetleń! :*

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Trzynastka.

      Stałam tak przed drzwiami wejściowymi jak osłupiała. Policjant spojrzał na mnie wyczekująco spoglądając na wnętrze za mną. Zrozumiałam aluzję.
-Proszę wejść.- wymruczałam i wpuściłam ich do środka. Do salonu nie mogłam ich zaprosić, bo chłopcy sprzątali cały ten bajzel i to jeszcze na kacu a na dodatek w całym domu unosił się jeszcze zapach alkoholu
i papierosów. Wskazałam im , więc wyjście na taras.
-Proszę usiąść.- skinęłam głową na białe ogrodowe krzesła stojące tuż za nimi.
-Nie dziękuje, postoimy. -odezwała się funkcjonariuszka.
-A więc o co chodzi ? - skrzyżowałam ręce i położyłam dłonie na przedramionach. Mężczyzna wziął do ręki jakiś mały notesik po czym kiwnął twierdząco w stronę swojej koleżanki.
-Co robiła pani przedwczoraj  ? Chodzi nam dokładniej o noc ze środy na czwartek.
-Em...ja.- co mam im powiedzieć. "A, takie tam. Latałam jak głupia po londyńskich klubach i parkach w poszukiwaniu mojego chłopaka,który poszedł się upić, ponieważ myślał,że zdradziłam go z jego najlepszym przyjacielem" No cóż, coś trzeba z tego powiedzieć.
-W nocy ? ze środy na czwartek? Szukałam swojego chłopaka, a dlaczego pani pyta?
-A gdzie go pani szukała dokładnie?- uniósł brew policjant, tak jakby mi nie uwierzył. Co ich w ogóle to obchodzi ?
- Byłam w kilku klubach a wcześniej w parku. Tym dużym, w centrum.-odpowiedziałam obojętnie.
- A między godziną 1.00 a 3.00 ?-dociekali.
-Wtedy akurat byłam tutaj, w apartamencie.
-Ktoś to może potwierdzić?- pytali naprzemiennie a mężczyzna ciągle coś zapisywał.
-Tak moi przyjaciele,którzy są obok.- wskazałam głową na drzwi prowadzące do salonu.- ale możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi?!- podniosłam głos już lekko poddenerwowana całą sytuacją.
-Pani jest znajomą Rufina Mostkowskiego ? - na co przytaknęłam. - Prowadzimy śledztwo w sprawie jego śmierci.-odpowiedział. A mi momentalnie zrobiło się słabo, wpadłam na cholerne krzesło stojące obok i strasznie bolały mnie plecy,ale w głowie cały czas szumiało " Jego Śmierci, Śmierci, ŚMIERCI"
-Skarbie co Ci jest ?- nagle w ogrodzie pojawił się Harry. Kucnął przy krześle, łapiąc mnie za ramiona. Odetchnęłam głęboko:
- Jak to śmierci ? Co się stało ?- zapytałam.
- Został zamordowany..-zaczęła kobieta- a pani była ostatnią osobą, z którą miał kontakt.-powiedziała a Styles spojrzał na mnie pytająco.
- Przykro mi do tego wracać, ale panią ktoś zgwałcił prawda ?- zapytał niepewnie policjant. A mnie coś zabolało w środku. Nie chciałam do tego wracać, nawet w szpitalu już o tym nic nie wspominali. Chciałam o tym zapomnieć tak szybko jak to trwało. Byłam za bardzo szoku i nawet zrezygnowałam z śledztwa w tej sprawie. Harry głaskał mnie po głowie opiekuńczo, ale tak jak tamci patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem, chociaż wiedział co się stało.
-Tak..-spuściłam głowę w dół.
-Dostaliśmy wniosek ze szpitala.-oznajmili
- Podobno to własnie było nasienie Rufina, nie wiedziała pani ? Może chciała się pani zemścić.- Hazza zrobił wielkie oczy, a tak się nie przejęłam. Nie wiedziałam co robili w szpitalu,nie chciałam wiedzieć czyje to. Po prostu poskładałam fakty i wiedziałam,że to mój były to zrobił, lecz podirytowałam się trochę tym,że nadal osądzali mnie o to,że to może ja go zabiłam.
-Nie i nie obchodzi mnie to! Dajcie mi spokój!-krzyknęłam i wbiegłam do domu.
-Państwu już dziękujemy- słyszałam w oddali głos Harry'ego,który odprowadzał dwójkę policjantów do drzwi. Siedziałam skulona na kanapie. O dziwno było cicho, nikogo nie zastałam. Oprócz nas.
-Nie martw się, wszystko jest już w porządku.- za chwile zjawił się mój chłopak usiadł obok mnie i położył mi rękę na udzie. -chłopaki poszli na miasto ,wrócą za kilka godzin,więc jesteśmy sami. -powiedział.
-A więc możemy posiedzieć w ciszy. Potrzebuję tego. -oznajmiłam. Naprawdę mi na tym zależało,może to dziwne,ale śmierć Rufina trochę mnie poruszyła. Jednak byliśmy ze sobą te 1,5 roku. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach, tak mimowolnie.
- Spokojnie.- Harry położył się ze mną na kanapie, załapał od tyłu w tali mocno się wtulając. Położył brodę na moim ramieniu i wziął do ręki pilota. Przykryliśmy się kocem. Leżeliśmy tak dobre 1,5 h oglądając na DVD występy Rolling Stones'ów. Jeszcze w starym składzie. Po chwili zasnęliśmy.
     Obudzili nas chłopcy,którzy wrócili po jakichś czterech godzinach. Okazało się,że Kel i Liam'a nie było z nimi i kiedy tamci przyjechali ta dwójka śpiochów zeszła dopiero na dół. Niall,Zayn i Lou przywieźli jedzenie,więc oni odpoczywali a my musieliśmy się podzielić obowiązkami. Wypadło tak,że ja z Payne'em nakrywaliśmy do stołu a Klaudia z Harry'm gotowali obiad. Oczywiście Liaś bez łyżki. Szybko się uwinęliśmy i po 30 minutach siedzieliśmy już przy stole. Ta dwójka zrobiła, ryż z warzywami i kurczakiem w sosie chińskim.
-Mmm, pycha. -powiedział Niall,a my przytaknęliśmy twierdząco.
-To bardzo się cieszę- wyszczerzyła się Kelly i poklepała Hazzę po ramieniu na co on również się uśmiechnął.
-Kto ma ochotę zagrać dziś w kosza? Dawno tego nie robiliśmy. - uu ale las rąk. Nikomu się nie chciało iść. A Li zawiedziony spuścił głowę.
-No pewnie,że ja!-krzyknęłam. W Polsce cały czas chodziła na treningi. Brakowało mi tego. Daddy momentalnie się rozweselił i przybiliśmy sobie tradycyjną ' high five '. Harry patrzył na mnie pytająco.
-No co skarbie, myślisz,że nie potrafię grać w kosza?- Harry nadal był we mnie wgapiony.- Ha, to się grubo mylisz. -powiedziałam, a wszyscy się roześmiali. Wstałam od stołu ,podziękowałam przyjaciółce i mojemu chłopakowi buziakiem w policzek i pobiegłam na górę się przebrać. Otworzyłam szafę, miałam koszulkę ale spodenek nie. Stwierdziłam,że zajrzę do szafy Harry'ego. No i się nie myliłam. Wyszperałam jakieś czarne spodenki z Nike trochę za duże,ale w sam raz do kosza. Wygrzebała z jeszcze z torby pudełko z moimi ukochanymi butami,które dostałam jeszcze od rodziców w nagrodę za pierwszy wygrany mecz. Całościowo wyglądałam dobrze. Związałam moje włosy w nieuporządkowany koczek.Wzięłam piłkę i zeszłam na dół. Gdzie przy drzwiach wejściowych czekał już na mnie Li. Hazz i chłopaki siedzieli w salonie i grali na konsolach w jakieś coś a Kel czytała jakąś książkę. Podbiegłam szybko to mojego chłopaka.
-Dzięki za spodenki kochanie. -rzuciłam mu przelotnego buziaka w czoło na co on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Hahaha, K.O-krzyknął Niall. No tak można się było tego spodziewać. Grali w Tekena, a co by innego. Hazz się zdenerwował bo przegrał i rzucił mi piorunujące spojrzenie.
-No to lecimy!- krzyknęłam z uśmiechem.
Poszliśmy z Liam'em na jakieś boisko niedaleko naszej dzielnicy. Była tam całkiem spora grupka murzynów. Słońce grzało a chłopcy biegali w samych szortach,grając w Street Basket.(uliczna koszykówka)
-Mmm.- wyszczerzyłam się. Na co Li zaczął się śmiać.
-Dobra młoda. Idziemy się zapytać czy możemy zagrać z nimi?-zapytał.
-Jasne.- i ruszyliśmy w stronę chłopców.
Weszliśmy na boisko w a'la spowolnionym tempie. Tak dla śmiechu. Chłopaki od razu nas zauważyli. Jeden z nich obleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Przy tym lekko się oblizując i zacierając ręce. Haha, śmieszny jest.
- Panienka jako kibic?-zapytał.
-Śmieszny jesteś?-spojrzałam się na niego z kpiącą miną na co jego koledzy się zaśmiali. Liam w dał się w konwersacje i po chwili uzgodniliśmy,że gramy 4 na 4. Ja byłam w drużynie z Li i Jackob'em i Nish'ą. Całkiem mili goście i mm umięśnieni.  No i gra się rozpoczęła. Biegaliśmy po boisku w tą i z powrotem. Jake podawał Li on mi i punkt ! Za 3. Pięknie
-Who's the boss.-krzyknęli chłopcy i przybiliśmy sobie piątki. Ryan'owi bo jak się później okazał tak miał na imię ten koleś co mnie wziął za cheerliderkę chyba , zrzedła trochę mina. Jeden, dwa, trzy, cztery razy. No chłopcy dostajecie w dupę. Pomyślałam w z cwaniackim uśmieszkiem. Pograliśmy tak jeszcze z godzinkę. Robiło się już trochę późno, więc postanowiliśmy umówić się jeszcze na kiedy indziej. Ryan pogratulował mi jak na gentelmena przystało,stwierdził ,że dziewczyny jednak też potrafią grać. Wymieniliśmy się uściskami dłoni i razem z Payne'em wróciliśmy do mieszkania. Chłopcy siedzieli w salonie jak wcześniej ale za to w kółeczku i rzucali w siebie popcornem a Kel wybierała podajże film. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu, przypominającego o nieodebranej  wiadomości. Chwyciłam czarnego Blackberry i weszłam w skrzynkę odbiorczą.
"Cześć kochanie, dawną się nie odzywałaś. Co tam u Ciebie? Słyszałam,że ten Twój zespół ma kilka dni wolnego. A w każdym razie, zarezerwowałam wam 7 biletów,chyba dobrze liczyłam. Na jutrzejszy lot o 2 w nocy. Tatuś zaprasza do Emiratów. Buziaki-Darcy."  Szybko odpisałam bez zastanowienia "See you soon, sweeheart!" Darcy. Daria, moja najlepsza przyjaciółka od paskownicy. Jest polką i arabką w jednym. Jej tata jest arabem a mama polką. Ona cała jest śliczna. Długie kręcone włosy. Taka mieszana uroda z Bliskiego Wschodu. Jej tata ma jeden z najlepszych hoteli na świecie,który znajduję się w Dubaju. Burj Al Arab, tak się nazywa hotel.Zawsze chciałam tam pojechać. To jeden z hoteli,który ma nadany niecodzienny przywilej 7 gwiazdek. Podeszłam uradowana do chłopców i Kel.
-No to chłopaki lecimy do Dubaju- powiedziałam wpatrzona w ekran komórki.  Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni.
-Co?-zapytała Klaudia.
-Daria napisała...

Payne.

Majka jeszcze w Polsce.

Ryan

Majka i Kel w kuchni.

Harry w kuchni, hahaaha.

Kel.

Chłopaki.

***
 I jak ? Cieszę się,że zdołaliśmy uzbierać te komentarze!  Dziękuje wam:*
Cicho liczę przy tym na 20 i nowy. Ale jeśli nie będzie to trudno.
Mam dla was już caaaaaaały plan na następne chyba 10 rozdziałów i to taki dobry plan.
No i po tym chyba zakończę pisanie tego bloga. Ale jak na razie mam konkurs. Kto chcę zostać
tajemniczą uwodzicielką Zayn'a w Dubaju ? : > Konkurs jest taki. Kto wymyśli najciekawsze imię
dla owej bohaterki, wygrywa. I wtedy pozwolę sobie opisać ją w taki sposób jaki zwyciężczyni wymyśli.
Propozycje wysyłacie na mail'a od razu z opisem (izunia-375@wp.pl - nie ma to jak konto z podstawówki), a jeśli nie to np: w komentarzu. Przypominam,że ona jest z Bliskiego Wschodu a dokładniej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jest to dziewczyna o innej urodzie ,więc nie może to być imię normalne amerykańskie czy polskie. Zachwyćcie mnie !




wtorek, 10 kwietnia 2012

Dwunastka.


     No fajnie, miała być niespodzianka a tu co ! Wyszłam na balkon zgodnie z planem. Obejrzałam się  ale nikogo nie było. Ciepłe promienie rozgrzewały moją twarz, aż nie chciało się ruszać z miejsca. Dookoła było dziwnie cicho, nie słychać żadnych odgłosów dochodzących z pokoju chłopaków. Na parapecie leżała karteczka a obok nie paczka cienkich L&M'ów:
~tak dla rozluźnienia atmosfery. Przebierz się, idziemy na zakupy. Czekam na dole. P.S nie martw się chłopcy są w swoim apartamencie. Wyprowadzili się. -Kelly. Na myśl,że nie będę musiała spotkać się z Harrym i cały dzień spędzę z moją kochaną przyjaciółką tak jak dawniej uśmiechnęłam się sama do siebie i odetchnęłam z ulgą, ale również trochę się zaniepokoiłam tym,że tak bez słowa się wyprowadzili. W sumie może dobrze nam zrobi trochę przerwy między mną a Harry'm. Wzięłam jednego papierosa i powoli się zaciągałam delektując obecną chwilą. Po kliku minutach weszłam do środka. Wstawiłam małego tulipana do szklanego wazoniku i poszłam się umyć. Stwierdziłam,że dziś ładnie się ubiorę. W kolorowym stroju będę czuła się lepiej,niż w czarnym lub szarym. Chciałam za wszelką cenę zapomnieć o tym co działo się dzisiejszej nocy. Był ciepły lipcowy dzień,więc wybrałam sobie lekki zestaw, wsadziłam koszule w spódnicę, związałam włosy w koczek i lekko maznęłam rzęsy tuszem. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju i radośnie zeszłam na dół. Na sofie w holu czekała już moja przyjaciółka. Na mój widok momentalnie się rozweseliła.
-wow, dziewczyno.- obejrzała mnie od góry do dołu.
-tak dla poprawy humoru- odpowiedziałam na co Klaudia się zaśmiała. Wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy na miasto. Dobre 4 godziny łaziłyśmy po sklepach, nogi mi już odpadały, więc postanowiłyśmy zajść do Starbrucks'a na kawę.
-Słuchaj, zapomniałam Ci powiedzieć jednej ważnej rzeczy. -zaczęła Kel a ja spojrzałam na nią pytająco.
-Jesteśmy dzisiaj zaproszone  na imprezę do mojego kolegi.!-krzyknęła klaskając w dłonie.
-Kolegi ?-zapytałam.- Masz tu przyjaciół?-zdziwiłam się.
-No a co Ty myślisz. Praca modelki ma też swoje pozytywne strony. -zaśmiała się. Spojrzałam na zegarek i była już 17 , ale stwierdziłam,że jeszcze zdążymy kupić jakieś sukienki. Szybko dopiłyśmy kawę i pobiegłyśmy w stronę pobliskich butków. Zajęło nam to około godziny. Padnięte wróciłyśmy do hotelu.
-Ja idę się wykąpać.-krzyknęłam a Kelly przytaknęła,mówiąc,że musi jeszcze coś załatwić i spotkamy się w umówionym miejscu. Długo się nie zastanawiając,wskoczyłam do łazienki. Około godziny 19.30 byłam już gotowa. Przeprałam się w nowo kupione rzeczy , rozpuściłam włosy i pomalowałam. Po chwili dostałam sms'a od Klaudii,że mamy się spotkać w parku przy galerii. Byłam już prawie na miejscu. Szłam do końca uliczki i w lewo, zgodnie z instrukcją przyjaciółki, kiedy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu powiadamiającego o nowej wiadomości. Odblokowałam go-skrzynka odbiorcza. Od Klaudii:
~Wpadłaś słońce! :* O co jej chodzi. Gdzie ona jest w ogóle. Zamierzałam już zawracać, kiedy w tej samej chwili na drodze przed sobą zauważyłam pełno świeczek. Szłam tak po tej dróżce,wczuwając się w malinowo-fiołkowy zapach świeczek. Moje ulubione-pomyślałam i mimowolnie się uśmiechnęłam. Doszłam do końca i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
     Na końcu ścieżki był mały mostek, to ostatnie i najbardziej zaciszne miejsce w tym parku. Na samym środku tego małego mostku , oświetlonego masą rozpalonych świec stał..Harry. MÓJ HARRY. 
 Z wielkim bukietem,moich ulubionych kwiatów. Czerwonych tulipanów. Pomyślałam wtedy "no to się wkopałam". Podeszłam trochę bliżej a kiedy chłopak mnie zauważył, momentalnie się wyszczerzył. Próbował stworzyć minę na zbitego pieska,ale chyba rozweselił go mój wyraz twarzy. Stałam w miejscu i cichutko się śmiałam. Patrzyłam na niego w stylu "Ale z Ciebie głupek...Mój kochany głupek" Łza pociekła mi po policzku. Podeszłam do niego niepewnie a Harry przysunął mnie do siebie.
-Przepraszam, za wszystko.- powiedział. A jego oczy świeciły się jak małe iskierki. Podał mi bukiet i ucałował lekko w czoło. To,że miałam koturny i tak nic nie dało. Zawsze było ode mnie chociaż kilka centymetrów wyższy. Odłożyłam kwiatki na bok i rzuciłam mu się na szyję. Hazza uniósł mnie wysoko do góry i zaczął obracać. Zrobił to wszystko dla mnie. Nikt nigdy się tak nie poświęcał.To było takie..takie romantyczne. 
-Wybaczę Ci,ale obiecaj,że ze względu na wszystko będziemy ze sobą szczerzy- patrzyłam mu prosto w te jego zielono-błękitne kocie oczy, niecierpliwie wyczekując odpowiedzi.
-Obiecuje, bo jest w Tobie zakochany po uszy-uśmiechnął się, a wtedy nogi mi się ugięły. Ja też go kochałam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy,że tak bardzo,aż do teraz. 
-Kocham Cię.-powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka. On odchylił głowę, ujął lekko moją i zaczął całować. Nasze usta połączyły się w idealną jedność. To był najcudowniejszy pocałunek, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Poczułam jak na jego twarzy mimowolnie maluję się uśmiech. Podniósł mnie do góry a ja oplotłam nogi za jego plecami. Przechodziliśmy z czułych do namiętnych pocałunków i tak w kółko. Moje palce wplątały się w jego loki a jego dłonie, pozostały na moich pośladkach. Trwało to bardzo długo,ale nadal nie mogliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem. Brakowało nam siebie.
-Obiecałem chłopakom ,że wrócimy na imprezę.-zaśmiał się, ponieważ uderzyłam go lekko w ramie,bo przerwał taką chwilę.
-To o tej imprezie mówiła Kelly. Ach, nie daruję jej.-wystawiłam do niego język. 
-Pewnie już każdy nie może się doczekać,kiedy przyjdziemy.-powiedział.
-No dobra dobra, chodź.-przytuliłam się do niego.
-Shall I?- zapytał i podał mi rękę. Westchnęłam głęboko i wyciągnęłam swoją dłoń w stronę chłopaka.        Szliśmy tak przez pół Londynu w ciszy, ciesząc się swoją obecnością. Patrząc na pary zakochanych staruszków lub małżeństw z dziećmi, nabijając się,że kiedyś będziemy tak wyglądać. Doszliśmy do apartamentu chłopców, z którego już od połowy ulicy było słychać darcie i muzykę. Stojąc przed drzwiami oboje wzięliśmy głęboki oddech i weszliśmy do domu uśmiechnięci. Na nasz widok Lou krzyknął:
-No nareszcie!- podbiegł do Hazzy i zaczął mu gratulować, o mało co nie wylewając swojego drinka.
Reszta chłopców zrobiła to samo a Kelly zwróciła się w moją stronę.
-I jak było?-zapytała.
-Głupia! Masz więcej tak mnie nie wkręcać. - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją. 
    Rozdzielili nas niestety. Chłopcy gdzieś zaciągnęli Harry'ego. A ja z Klaudią poszłyśmy się napić. Było strasznie dużo ludzi i jeszcze więcej alkoholu, nie mogłyśmy się zdecydować, ale na sam początek postawiłyśmy na jakieś płonące kieliszki. W ogóle było tu pełno takich. Po kilku 'głębszych' rzuciłyśmy się z Kel na kanapę. Zaczęłyśmy skakać i tańczyć a w oddali leciała Give Me Everything-Pitbulla. Oczywiście muzyką zajął się DJ Malik a czasami zmieniał go Tommo. Harry podszedł do mnie tańcząc swój dziwny taniec i prosząc mnie na parkiet ale ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Po chwili dołączył do niego Niall 
z opuszczonymi po kostki spodniami tańcząc swój irlandzki taniec.
-Nieźle się chłopcy spiliście! hahaha.-przekiwałyśmy się nawzajem z Kelly.
-Give me everything tonight!-śpiewał Harry i wyciągał mnie do tańca. Klaudia zrobiła małego facepalm'a i wypchnęła mnie z kanapy. Pociągnęłam ją za sobą i obie zaczęłyśmy się wygłupiać. Harry z Lou i Niall'em zaczęli tańczyć na stole a nasz Daddy Direction-Liam,drzeć się,że mają w tej chwili zejść bo mu blat porysują.  Repertuar nieco się zmienił. Kiedy usłyszeliśmy tą piosenkę, wszyscy zaczęli się drzeć
 DANZA KUDUROOO. Podśpiewywałam sobie stojąc obok DJ Malika.
-la mano ribba, siduraa soolaa, la media vueeelta.Danza Kudurooo.
Gdy Harry podszedł do mnie i zapytał się czy zatańczymy. Zdziwiona i troszkę nawalona oczywiście się zgodziłam. Zaczęłam kręcić przed nim tyłkiem i machać rękami a on mnie troszeczkę uspokoił i złapał jedną ręką moją dłoń a druga trzymał na talii. Po chwili ogarnęłam,że to są kroki do salsy no i się zaczęło. Dołączyła do nas Kel z Liam'em. Louis z Eleanor. A Niall z Zayn'em stworzyli kochaną czwartą parę. I tak się stało,że zrobiliśmy sobie zawody kto lepiej. Chłopaki zaczęli nas podrzucać do góry i obracać. Kołysaliśmy się w rytm muzyki,jednocześnie śmiejąc się z Niall'a,który udawał panienkę Zayn'a. W międzyczasie chłopaki donosili drinki. Po kilku godzinach Harry oznajmił ,że jest zmęczony.
-Chodźmy na górę,co?-musnął nosem moje ucho, a mnie przeszły przyjemne dreszcze. Kiwnęłam głową. A Harry wziął mnie na ręce i wniósł po schodach. Weszliśmy do pokoju, położył mnie na łóżko i delikatnie przekręcił kluczyk w drzwiach. 
-Wiesz,że tak naprawdę nie jestem zmęczony-wyszczerzył się.
-Co Ty nie powiesz.-odpowiedziałam. Wiedziałam o co mu chodzi i uległam. On mnie strasznie pociągał a jeszcze po wypiciu tak dużej ilości wódki i nie tylko. To uczucie jeszcze bardziej się zwiększyło. Przyciągnęłam go do siebie za koszulkę i oboje opadliśmy na łóżko. Nasze usta spotykały się w jednym punkcie, moje ręce wędrowały po jego plecach a Harry'ego po mojej tali i klatce piersiowej. Powoli pozbywaliśmy się części garderoby. Wyciągnęłam ręce aby zdjąć mu koszulkę a on w tym czasie rozpinał suwak od mojej sukienki. Całował mnie tak delikatnie a zarazem łapczywie,jakby bał się,że to zaraz straci. Kiedy straciliśmy ostatnie rzeczy nasze ciała stały się jednością. Słyszeliśmy jak muzyka ucichła a my wydawaliśmy się siebie pełne entuzjazmu dźwięki, ale nie przejmowałam się tym.Było tak nam razem dobrze i ufaliśmy sobie nawzajem. Po kilkunastu minutach opadliśmy zmęczeni na poduszki. Oboje nie kontrolowaliśmy naszych przyśpieszonych oddechów. Położyłam głowę na jego klatce a on bawił się moimi włosami. Czułam nasze przyśpieszone bicie serc. To było coś niezwykłego.
-Kocham Cię ,wiesz? I będę to powtarzał ciągle.-pocałował mnie w czoło.
-znudzi Ci się, ja Ci się kiedyś znudzę.-powiedziałam cicho,nawet nie wiem czemu.
-don't be silly, nigdy mi się nie znudzisz-przekonał mnie Harry. Spojrzałam mu głęboko w oczy,widziałam w nich szczęście. Po chwili oboje zasnęliśmy.
    Obudziłam się rano a Haz, jeszcze spał. Pocałowałam go w czoło i cichutko wyślizgnęłam się z łóżka. Założyłam majtki i jakoś koszulkę i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki zimne mleko,bo nie powiem ono działało nam nie najlepiej podczas kaca. 
-Ooo jest nasza pani Styles- zawołał Lou. A reszta chłopców odwróciła się w moją stronę. Oprócz Klaudii i Liam'a,bo ich nie było.Hmm.
-No i jak było?-zapytał Loui's poruszając śmiesznie brwiami.
-Co? Kiedy?- zapytałam.
-Nie udawaj,słyszeliśmy wasze krzyki i jęki kiedy wchodziliśmy na górę.- usiadł na blacie kuchennym wpieprzając dużo marchewkę.
-No własnie. -zaśmiał się Zayn. -Jaki jest nasz Harry?-zapytał. A ja strzeliłam wielkiego buraka. 
-No powiedz proszę. Wtajemnicz nas.-mulat ułożył usta w podkówkę na znak smutku. 
-Zajebisty!-powiedziałam i zabrałam Louis'owi marchewkę kierując się w stronę sprzątającego Niall'era.
Ale tu kurwa bałagan. Wszędzie butelki, paczki po czpisach i różnych taki. Na środku stał nasz Irish Boi ze zmiotką i coś pomrukiwał.
-Jak tam skarbie?-zapytałam.
-I got a hangover, wo-hoooooo. I've been drinking to much for sure. (Mam kaca ,ooo, na pewno za dużo wypiłem)-zaczął podśpiewywać.
-Me tooo.-przytaknęłam.
-I got a little bit trashed last night, night! (mam trochę śmieci ze wczorajszej nocy)- podskakiwałam. Po chwili przybiegł Zayn.
-I got a little bit wasted,yeeah yeeah (mam trochę odpadków, yeah)-tańczył razem ze mną. Nagle ktoś zapukał a ja tanecznym krokiem podbiegłam do drzwi i otworzyłam je jeszcze podśpiewując:
-I got a little shhh faced it, yeah yeah ( i musze się z tym zmierzyć)
Przed mną stała nie wysoka kobieta a obok niej jakiś mężczyzna.
-słucham?-spojrzałam pytająco
-Maja Woodrof?- zapytała.
-Tak a o co chodzi?-zdziwiłam się.
-Jesteśmy z policji...



Dziewczyny na zakupach.
Maja i Harry.


Zaopatrzenie: D

Horan bez spodni.

Harry i dziwny taniec



Harry i Maja.

****
I jak ? Jest w końcu ta dwunastka. Może trochę dużo zdjęć ale jakoś tak mnie wzięło.
Teraz nie będzie ustalania ilości komentarzy, może mnie zaskoczycie. Jest 10 obserwatorów to te 10 powinno być, a może będzie 15 KOMENATRZY-NOWY ROZDZIAŁ. 
A będzie szybko bo już mam szkice, nawet duuużo. I plan wymyślony na kolejne hm 7 rozdziałów?
Może nawet do samego końca. Więc jeśli CZYTASZ-KOMENTUJ. proszę:*
Zapraszam :http://whereisrubytuesday.blogspot.com/


sobota, 7 kwietnia 2012

Jedenastka.

Siedziałam w samochodzie, pilnie wysłuchując Louis'a,który opowiadał mi całą historię o ich apartamencie, do którego właśnie jechaliśmy. Oznajmił, że razem z Harry'm mają w nim taki pokój, tzw."Pokój smutków". Każdy z nich kiedy nie był w humorze, wchodził tam i spędzał jedną noc, a ze względu na to,że w tym czasie byliśmy w hotelu to Harry musiał tam być. Dojechaliśmy na miejsce. Lou lekko przekręcił kluczyk w zamku i wszedł do środka a ja udałam się za nim. Wnętrze domu było bardzo przestronne i nowoczesne,lecz takie przytulne. Udaliśmy się po schodach na poddasze. Szatyn przyłożył ucho do drzwi aby upewnić się,czy jest tam mój chłopak po czym skinął głową na tak i nacisnął klamkę. Rozejrzałam się szybko po pokoju i zauważyłam go, siedział smutny na łóżku,które znajdowało się w koncie tuż pod oknem. Miał w ręce butelkę wódki i był kompletnie pijany. Nie zważałam na to tylko od razu rzuciłam mu się w ramiona. Kamień spadł mi z serca kiedy wiedziałam, że nic mu nie jest. Cichutko łkałam a Harry po paru sekundach niepewnie mnie przytulił.
-Jak dobrze,że nic Ci nie jest. Martwiłam się kochanie. - Harry widocznie również zrobiło się jeszcze bardziej smutno, bo po tych słowach jeszcze mocniej przysunął mnie do siebie. Odsunęłam lekko głowę i spojrzałam w kierunku butelki,której trzymał. Odłożyłam ją na półkę po czym zawróciłam wzrokiem na Harry'ego. Złapałam obiema dłońmi jego głowę i lekko uniosłam do góry patrząc w te jego zielono-błękitne oczy. Miał w nich taką iskierkę szczęścia a jednocześnie tęczówki świeciły mu się od łez. 
-Ja też Cię kocham , rozumiesz?- szepnęłam a po policzku spłynęła mi łza. Hazza złapał mnie za podbródek i lekko pocałował. Widziałam jak Lou przygląda się całej sytuacji i unosi lekko kąciki ust na znak,że jest zadowolony. Nagle z łazienki wyszła jaka długonoga blondynka, w samym ręczniku. Kiedy mnie zobaczyła rzuciła tylko:
-No, masz szybkie tempo Harry. W sumie trójkącik też może być. -wzruszyła ramionami i podeszła bliżej nas. A ja momentalnie odepchnęłam Harry'ego. Czyżby to on mnie zdradził ? To ja szukam go cały dzień i noc aby wytłumaczyć,że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i to co widział to było nic, bo przecież z Zayn'em do niczego nie doszło a ten mnie zdradza z jakąś pierwszą lepszą panienką. Odwróciłam się i podeszłam do Lou. On położył mi rękę na ramieniu.
-Spokojnie.-powiedział.-Ja to załatwię.
- Maju, to nie tak, ja..- Louis odepchnął Harry'ego,który od razu próbował się tłumaczyć.
- Zejdź na dół i poczekaj tam na chłopaków. Dzwoniłem do nich już, aby przyjechali.- wskazał pobłażliwe głową w stronę drzwi. - A Ty , wyjdź- zwrócił się do blondyny,która stała i wszystkiemu się przyglądała. Również była nachlana, ale posłusznie zebrała rzeczy i zeszła dół szybciej ode mnie. Ja nie wiem jak dziewczyna może się tak nie szanować. Schodziłam ze schodów kiedy ona zakładała już buty.
- Masz szczęście dziewczyno, Twój facet jest bardzo dobry w tych sprawach- uśmiechnęła się szyderczo.
-Wyjdź , wyjdź stąd w tej chwili- nakazałam a ona wyszła z uśmieszkiem na twarzy. Usiadłam na kanapie i momentalnie się rozpłakałam, w oddali słyszałam Lou i Harry'ego kłócących się i trzask drzwi. Skuliłam się w schowałam twarz w dłoniach.Znów jest mi cholernie smutno, myślałam,że jak się znajdzie już wszystko będzie w porządku nie podejrzewała go o coś takiego. Ja zostałam mu "wierna", więc on również powinien. Zrobiło mi się cholernie smutno,zaczęłam głośno szlochać i bić rękami w poduszkę. Tak okazywałam swoją złość. Nagle przed sobą zobaczyłam sylwetkę chłopaka , po głosie rozpoznałam,że był to Liam.
-Gdzie są chłopcy?-zapytał. Podniosłam głowę i wskazałam na górę. Chłopak na widok mojej zapłakanej twarzy, przykucnął wystraszony. 
-Co się stało? Maja!- powiedział i przytulił mnie.
-On , on mnie zdradził.-wydukałam z trudnością. 
-Są na górze. - usłyszałam jak Liam, mówi do Niall'a i Zayn'a stojących przy schodach. 
-Nie płacz proszę Cię, wszystko się ułoży zobaczysz. Idę sprawdzić co się dam dzieje, dobrze ?- zapytał a ja przytaknęłam głową. -Zostaniesz na chwilkę sama?- również przytaknęłam i jeszcze raz przytuliłam chłopaka. Liam zawsze potrafił pocieszyć. Nieważne co się działo, kiedy potrzebujesz aby Cię ktoś wysłuchał zrobi to , jeśli chcesz aby ktoś posiedział z Tobą w ciszy, Li zawsze Ci pomoże. Kocham go jak brata. Nie poradziłabym sobie bez niego. Wszyscy chłopacy byli na górze i dochodziły stamtąd niesamowite krzyki.
-Czemu to zrobiłeś? Samo chlanie Ci nie wystarcza. - Niall podniósł głos.
-Ona Cię nie zdradziła idioto!-krzyczał Liam.
-Spierdalajcie, a on to co niby z nią robił?!- krzyczał Hazza, pewnie w sprawie Zayn'a.
-Nic, kompletnie nic! Człowieku do Ciebie nie dociera to ,że ona Cię kocha?!- odezwał się Zayn. Nagle głosy trochę przycichły,chyba chłopcy zamknęli drzwi do pokoju. A ja nadal siedziałam na kanapie i ryczałam jak głupa. Nagle usłyszałam czyjeś zbieganie po schodach. Zobaczyłam Zayn'a. 
-Tylko ją odwieź do domu.- powiedział Lou.
-Nie, on z nią nie jedzie.- krzyczał Hazza, który stał obok Lou na pół piętrze. Zayn tylko przytaknął głowę, na zgodę. I podszedł do mnie i złapał mnie za rękę w kierując się do wyjścia. 
-Nie dotykaj jej rozumiesz!- Harry cały czas się wydzierał , próbował zejść ale chłopcy go przytrzymywali. 
-Uspokój się, jesteś pijany. -słyszałam głosy Nialla.
Po chwili znalazłam się w cichym samochodzie. Oparłam głowę o szybę i oglądałam Londyn nocą. Spojrzałam na zegarek było już po 3. Ludzie wychodzący z klubów, taksówkarze,którzy pilnie czekają na swoich klientów. Zayn również się nie odzywał. W ciszy dojechaliśmy do hotelu. W pokoju zastałam Klaudię.
-O jej , jak dobrze. Martwiłam się już o was.-rzuciłam mi się na szyję. -Co jest?-zapytała widząc moją minę.
-Możemy o tym teraz nie gadać. Masz jakieś proszki na uspokojenie?- zapytałam , a przyjaciółka przytaknęła i wyjęła ze swojej torby małą granatową kosmetyczkę a ja rzuciłam się na łóżko. Kelly podała mi jakieś tabletki ziołowe. 
-Masz wodę,popij. - Kelly dała mi leginsy i jakąś koszulkę abym się przebrała. Zrobiłam to co kazała a ona zgasiła światło i położyła. Głaskała mnie po głowie i uciszała. A ja cichutko jeszcze popłakiwałam. Prawie zasypiałam.Kiedy zauważyłam palące się światło i Harry'ego wpadającego do pokoju. Ledwo się trzymał na  nogach.
-Możecie go stąd wziąć.-zwróciła się Kelly do Liam'a stojącego tuż za moich chłopakiem. Chyba nadal moim chłopakiem.  Liam przytaknął  i wypchnął Hazze z pokoju. Słyszałam tylko pretensje.
- Przecież to ja z nią śpię ! To mój pokój !-wykrzykiwał.
-Ale ona dziś jest z Kelly. Jutro się zobaczycie.-powiedział po cichu Li.
-Ta ,może Zayn'uś jeszcze do niej przyjdzie.
-Uspokój się Harry!
Po chwili wszystko ucichło a ja zasnęłam z nadzieją,że jutro wszystko będzie dobrze. 
Rano obudził mnie przyjemny letni wiaterek. Obejrzałam się za siebie a Kelly już nie było. Cały pokój był w promieniach słońca. Na poduszce obok leżał piękny czerwony tulipan mój ulubiony. A przy nim karteczka:
~Wyjdź na balkon, mam niespodziankę.
Zeszłam z łóżka i założyłam szlafrok , związałam włosy w koczek i wyszłam na taras. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...

***

 Majka
Harry & Lou
I jak ? Zgodnie z obietnicą rozdział jedenasty. Pisany na szybko, ponieważ nie spodziewałam się
tak szybko 5 komentarzy a nawet 8 :)  Dziękuje!  I teraz podbijamy stawkę do 10.
10 KOMENTARZY-NOWY ROZDZIAŁ.
zapraszam również : http://whereisrubytuesday.blogspot.com/
P.S dzięki ,że zauważyłyście,że komentarzy nie mogą dodawać wszyscy tylko zarejestrowani.
Z góry przepraszam,nie wiedziałam,że mam tak ustawione. Teraz każdy może dodawać komentarz! : ))