środa, 20 czerwca 2012

Szesnastka

   (klik)
   Czemu jestem taka głupia, dlaczego pozwoliłam tak łatwo wszystkiemu upaść. Mam jedyne 17 lat, jestem zwykłą dziewczyną,która po prostu chce normalnie żyć. Miałam cudownego chłopaka, kochającego,opiekuńczego i wszystko spieprzyłam. Powiedziałam mu,że noszę nie jego dziecko. Kiedy dowiedziałam się o ciąży, nie powiem,że byłam jakoś z tego powodu bardzo zadowolona, ale kto by był w tak młodym wieku?! Wiem,że to jest dziecko Harry'ego ale po prostu nie mogłam mu tego wyznać, nawet znając jego temperament i charakter,wiedząc,że ucieszyłby się na wieść o tym,że w końcu może zostać tatusiem. Wiele razy rozmawialiśmy na ten temat , opiekując się małą Lux. Zawsze powtarzał,że chciałby małą córeczkę i nazwałby ją Darcy a ja byłabym cudowną mamą i żoną. Ciągły optymista, nie zważał na to,że jest jednym z członków najpopularniejszego boysbandu młodego pokolenia w na świecie, bo przecież są jeszcze Beatlesi czy Stonesi i takie dziecko ze zwykłą polką a nie jakąś wielką gwiazdą wywołałoby skandal i jeszcze zrujnowało jego karierę. Już dość miał problemów i szumu wokół jego osoby kiedy to, spotykał się z tą Caroline Flack,która była starsza od niego o 15 lat. Przepraszam, 14 i pół. Harry zawsze to podkreślał kiedy o niej rozmawiamy. Cóż,mówiąc mu,że ojcem dziecka jest nieżyjący Rufin...trochę mu ulżyłam,ze względu na tego,że nie będzie rozmyślał nad tym,że zostawiłam go dla innego i tym bardziej mniej go zraniłam. Nie cierpię siebie za to! Z rozmyślań wyrwał mnie głos pilota.
-Welcome to Heathrow. Thanks for being with us this time. Hope you come back to our airlines. Stewardessy kazały zapiąć pasy, kiedy to robiłam nieświadomie złapał się za brzuch i spojrzałam na niego.
-Wszystko będzie dobrze,maleństwo. Mamusia jest z Tobą. -kobieta obok mnie spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem kiedy złapałam się za swój płaski brzuch i zaczęłam do niego gadać. Pewnie załapałaby prędzej o co chodzi gdyby nie to,że mówiłam po polsku. Uniosłam swój wzrok i spojrzałam na nią delikatnie się uśmiechając, kobieta odwzajemniła mój uśmiech w tej samej chwili. Jednak się domyśliła.
    Z lotniska odebrała mnie babcia Mery i kochany dziadek Lenny. Stęskniłam się za nimi, ostatni raz widzieliśmy się dzień przed moimi urodzinami. Czyli 4 lipca. Wtedy opuszczałam ich ze świadomością,że wrócę za kilka dni a jednak wszystko się zmieniło przez ten czas. Oboje nie dopytywali się dlaczego wracam, po prostu wszyscy cieszyliśmy się swoją obecnością. Kilka godzin później siedziałam już na swoim łóżku zajadając się moim ulubionym daniem-makaronem z sosem zrobionym ze świeżych truskawek,które dziadek zasadził na tyłach domu i zajmował się nimi jak małymi niemowlakami. A jeśli o tym mowa w końcu muszę im  powiedzieć.

 (klik)** Harry
Rano obudziłem się ze świadomością,że nie mam jej przy sobie. Odruchowo ułożyłem swoją rękę na poduszce obok ale jednak moje przeczucia się sprawdziły. Mogę to naprawić, może jeszcze się uda. Ja naprawdę ją kocham. Od razu powinienem za nią pobiec, nie pozwolić jej odejść tak po prostu. O miłość trzeba walczyć, a nie odpuszczać i to w takich chwilach. Zamknąłem na chwile oczy,aby dać się ponieść wyobrazi. Moim oczom natychmiastowo ukazywała się ona. Blond fale spływające lekko na mocne błękitne tęczówki, malinowe usta i lekkie rumieńce. Taki widok zawsze przyprawiał mnie o lekki dreszcz. Jak ktoś może być tak śliczny. Odkąd ją poznałem,uważam siebie za największego szczęściarza na świecie. Chcąc udowodnić jej,że nie ma racji co to tego,że tym dzieckiem mogłaby zepsuć moją karierę czy cokolwiek innego z tym związanego postanowiłem porozmawiać z nią raz jeszcze. Zszedłem do bufetu i odnalazłem moich przyjaciół,którzy siedzieli przy jednym stoliku radośnie się śmiejąc na co i ja się uśmiechnąłem,myśląc
-Może jest dziś w dobrym humorze,może zmieni zdanie co do wyjazdu.- za wszelką cenę próbowałem odszukać ją wzrokiem lecz na marne. Kiedy przyjaciele mnie zauważyli momentalnie uśmiechy opuściły ich twarze,nawet wiecznie cieszącego się Niall'a. Podszedłem bliżej i skinąłem głową na przywitanie.
-Cześć wszystkim. -zacząłem.
-Hej-odpowiadały dziewczyny.
-Cześć stary, siadaj. - Zayn podstawił obok siebie krzesło. Każde z nich patrzyło na mnie takim współczującym wzrokiem.
-Dziewczyny, wiecie może gdzie jest Maja? Wiem,że żadne z nas najlepiej nie wspomina tej nocy,ale uda nam się to naprawić. Niech tylko da nam szansę.- wypowiadając te słowa poczułem jak wszyscy momentalnie posmutnieli.  Louis położył dłoń na moim ramieniu
-Słuchaj..- zaczął
-Ona wyjechała Harry- przerwała mu Darcy.
-Przykro nam- Niall spojrzał na mnie, widząc w moich oczach zawód opuścił głowę w dół. Wstałem lekko zszkowany na co Zayn z Lou podnieśli się równocześnie ze mną, myśląc,że zaraz wpadnę w szał lub coś w tym stylu.
-Hej -odwrócił mnie do siebie Zayn. 
-Zostaw, po prostu dajcie mi teraz spokój- podniosłem rękę odpychając się od niego. Wyjechała, tak bez słowa. Czyli to już koniec naprawdę koniec.
-El, możesz na chwilę.- poprosiłem ją do siebie
-Harry przykro mi.- złapała moją dłoń.
-Nie , po prostu powiedz, ona wyjechała już do Polski ?
- Jest u dziadków, ale nie ma sensu na razie,żeby się tym zadręczał. Uszanuj jej decyzje. -  przytuliła mnie mocno chcąc dodać mi trochę otuchy, ale ja stałem jak słup wpatrując się w podłogę. Poczułem jak moje oczy tak jak tej nocy momentalnie napełniły się łzami.
- Chcę pobyć sam..-szepnąłem,ale Eleanor to usłyszała i puściła wolno. 
-Tylko nie rób głupich rzeczy, stary, wiem,że cierpisz ale postaraj się. Jakby co masz nas- Niall starał się mnie pocieszyć, wiedziałem,że zawsze mogę na nich polegać w każdej sytuacji. Cieszyłem się,że przynajmniej oni mnie nie opuścili. Stanowili dla mnie oparcie.
   Minęły3 dni za każdy razemróbowałem się do niej dodzwonić miała wyłączony telefon lub odrzucała połączenie, pisałem smsy, maile nic z tego. Całkowicie straciłem z nią kontakt. Na szczęście za dwa dni wracamy do UK wtedy pojade do Holmes Chapel i wszystko będzie dobrze. Taką mam nadzieje.

**
Już 7 dni jestem u dziadków, za dokładny tydzień mam samolot do Polski, w ostatni dzień wakacji. Chcę jak najlepiej je spędzić. Miałam kilka wyjazdów do Londynu, bo Klaudia jedzie z chłopakami do USA a teraz jest jeszcze w Dubaju,więc musiała znaleźć kogoś na zastępstwo na Charytatywny pokaz mody Tommy'ego Hilfigera. Ten wyjazd poprawił mi trochę humor, kilka zdjęć, parę bankietów oczywiście z kieliszkiem wody gazowanej, ale najdziwniejsze jest to,że jak na razie nie widać mi brzucha. Kiedy opowiedziałam babci całą tą historię była zdziwiona i lekko poddenerwowana. Jej zdaniem to głupie, jak mogłam tak okłamać Harry'ego.
-Ten chłopak zawsze był moim ulubieńcem i wiem,że pomógłby Ci z tym wszystkim. Nie możesz rezygnować z osoby,którą kochasz, myśląc w taki sposób,że zrujnujesz jego karierę.- mówiła. To z nią byłam na pierwszej wizycie u ginekologa. Zdaniem pani doktor mój brzuch może nie być tak bardzo widoczny szczególnie w tych pierwszych miesiącach a zaznaczam,że jestem w 6 tygodniu, ponieważ mam szczupłą sylwetkę a dziecko najprawdopodobniej będzie drobne. Jeszcze nie wiem jaka to płeć. Nie mam nawet faworyta. Tak czy inaczej dziś jest sobota, Eleanor, Darcy i Rabia przylatują właśnie za 4 godziny. Miałam ich odebrać z lotniska, więc przebrałam się w czyste ciuchy . Spakowałam się w małą torbę,bo umówiłam się ,że te kilka ostatnich dni spędzę z nimi w Londynie, bo chłopaki i tak prosto do USA lecą. Dziadek pozwolił mi wziąć swoje auto, strasznie się cieszę, bo zawsze chciałam się nim przejechać a Lenny się bał, bo to nowe BMW Z4.  Nie wiem jak się zabierzemy z lotniska, bo jest 2 osobowe, ale najwyżej dwie z nich pojadą taksówką. W każdym razie, wrzuciłam torbę do bagażnika, pożegnałam się z dziadkami i  ruszyłam. Zajęło mi to jakieś trzy godziny, więc byłam przed czasem. Usiadłam posłusznie na krzesełku i włączyłam mojego Ipoda. Po jakimś czasie usłyszałam w głośnikach jak mówią,że samolot z Dubaju właśnie wylądował,więc wstałam i poszłam w stronę taśmy z walizkami. Kilka minut na lotnisku zrobiło się strasznie tłoczno, wiele osób ruszyło w tą samą stronę co ja.
-no nic- pomyślałam i nie zastanawiając się dłużej usiadłam bliżej taśmy czekając na przyjaciółki.  W pewnej chwili, usłyszałam dzikie krzyki i piski. Ludzie z samolotu zaczęli wychodzić, wielka grupa nastolatek biegła coraz prędzej w stronę wyjścia, z którego wychodzili pasażerowie z Dubaju. Wstałam i udałam się za nimi. Po chwili ledwo zaważyłam, Rabię, potem Darcy i Eleanor.
-Czeeeść.- rzuciły się na mnie wszystkie trzy.
-Jak się trzymasz? Ale się ciesze,że jesteśmy już w Londynie. Kiedy ja tu ostatnio byłam- zastanawiała się Rabia.
-Ja też, idziemy ? -zapytałam.  Po chwili na horyzoncie pojawił się też Paul i Andy i Josh..czekajcie.
-Co tu robi Paul , Andy i Josh ?-spytała zdziwiona a dziewczyny od razy przybrały poważne wyrazy twarzy.
-No bo..-zaczęła Darcy. Eleanor położyła mi rękę na ramieniu.
-Chłopcy uparli się,żeby przylecieć z nami jeszcze na kilka dni, przed Dubajem..-dokończyła El.
-Co jak to ? To znaczy,że..
-Tak, Maja, Harry też tu jest. Spójrz. - Darcy wskazała palcem na chłopaka siedzącego w oddali na krześle z walizką przy sobie i szarą czapką. Kiedy zauważył nas wzrok, podniósł się natychmiast i próbował lekko uśmiechnąć. Odwzajemniłam to. Po jakimś czasie podeszli do nas chłopcy i przywitali się ze mną.
-Noo młoda, miło Cię widzieć.-zaczął Lou
-Przestań, wiesz jaka jest sytuacja..-przytuliłam się do niego.
-Wiem, wiem ale moim zadaniem powinniście to sobie wyjaśnić.
-Skarbie, nie teraz.- szturchnęła go El . Nagle poczułam jak wiruje w górze, co jest.
-Niall, głupku puść mnie !-krzyknęłam. A blondasek natychmiast postawił mnie na ziemie. 
-Tęskniłem. - ścisnął mnie mocno w pasie. Po paru minutach każdy odszedł. Zorientowałam się,że teraz czas na mnie. Odwróciłam się pięcie i wzięłam głęboki oddech. Ruszyłam w stronę Harry'ego,który na mój widok również podniósł się z miejsca. Na samą myśl o tym co się stało, łzy wyciekły mi z oczu. Prawie do niego podbiegła mając ochotę go uściskać. Zatrzymałam się. Chciałam już coś powiedzieć, ale on położył mi rękę na policzku i otarł łzę kciukiem.
-Nieważne czyje to dziecko, ważne,żebyśmy byli razem i je kochali. Jeśli Ty jesteś matką, ja będę jego ojcem.-spojrzał mi głęboko w oczy.
-Przepraszam.-powiedziałam w końcu i wtuliłam się w jego tors. Czułam jak nam oboju biją serca. Zaczęłam lekko łkać.
-Ciii-Harry pogłaskał mnie po głowie i pocałował.
-Kocham Cię, wiesz?- ścisnął mocniej. Może się pogodzimy, ale to jeszcze nie koniec, nie powiem mu.

9 komentarzy:

  1. ahh czemu mu nie powiesz !? oj Majaa... xd Świetny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. alee ze o czym nie powie?? ooo kurdeee stresuje sie bo niewiemo co chodzi
    haha
    bozeee jaki cudwony rozdził taki az mi lezka sie w oku zakreciła
    czekam na kolejny kurcze oby szybkooo ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Cie no !
    jejku jak Ty cudownie piszesz i po raz kolejny się popłakałam *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. dlaczego w takim momencie -_-

    OdpowiedzUsuń
  5. o jejciu mam nadzieje że wszystko się ułoży :) i co z tym zamordowaniem Ruffina- kto zabił ?? i co z Zaynem - miał się zakochać w dziewczynie z Emiratów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dwójeczka na making-same-mistakes.blogspot.com pamiętam, że ci się podobało, więc informuje. komentarze mile widziane, xxx.

    OdpowiedzUsuń
  7. napisz w końcu nastepny rozdział pliss *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. to chyba koniec Twojego bloga -.-

    OdpowiedzUsuń
  9. napiszesz co dalej?? czy to już koniec??

    OdpowiedzUsuń